Na X Nadzwyczajnym Kongresie Delegatów Związku Piłsudczyków RP i Towarzystwa Pamięci Józefa Piłsudskiego w Gdyni, mieście utworzonym rozkazem Piłsudskiego, Maciej Downar Zapolski z Nowego Targu, prezes Koła Środowiska Zgrupowania Stołpecko - Nalibockiego i Rodzin AK, syn rotmistrza Zdzisława Nurkiewicza "Batory", "Noc", "Nieczaj", ostatniego dowódcy 27. Pułku Ułanów im. Króla Stefana Batorego, jako pierwszy mieszkaniec Podhala został odznaczony Złotym Krzyżem Honorowym Związku Piłsudczyków RP.

Wcześniej uhonorowani tym odznaczeniem zostali m.in. ś.p. Prezydent Lech Kaczyński, metropolita gdański, arcybiskup Leszek Sławoj Głódź, ś.p. dowódca Marynarki Wojennej RP wiceadmirał Andrzej Karweta.
Gdyński Zjazd zorganizowano z okazji 25-lecia Związku Piłsudczyków. Miał wyjątkowo uroczysty charakter. Uczestniczyło w nim 150 delegatów z całej Polski, m. in. z Krakowa, Koszalina, Szczuczyna oraz z Kaszub. Przybyli również przedstawiciele Związku Tatarów Rzeczypospolitej Polskiej, dumnie noszący Buńczuk tatarski, skupiający potomków tych, którzy jeszcze w bitwie pod Grunwaldem walczyli u boku księcia Witolda, a potem przez kilka wieków współtworzyli siłę polskiego oręża.
Podczas uroczystości wręczano również inne odznaczenia - Order na wstędze i odznaki dla szkół, które przyjęły imię Marszałka, Medale Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Wrześniowy termin Zjazdu, na ćwierćwiecze Związku Piłsudczyków, był dla Macieja Zapolskiego, poza uwieńczeniem pięcioletniej współpracy ze Związkiem Piłsudczyków, jeszcze jedną rocznicą.
33 lata temu, we wrześniu 1980 r., nie doczekawszy ani III RP, ani natychmiastowej rehabilitacji, zmarł Rotmistrz Nurkiewicz - ojciec Macieja, który jako młody ochotnik wstąpił do 31 Pułku Piechoty Strzelców Kaniowskich, by brać udział w wojnie polsko-bolszewickiej i "Cudzie nad Wisłą" - Bitwie warszawskiej, w której chlubnie zapisał się w boju i odznaczony został Krzyżem Walecznych.
Podczas gdyńskiego Zjazdu wielu uczestników ofiarowywało pamiątki dla Związku.
Maciej Zapolski podarował Związkowi pokaźny album zdjęć Piłsudskiego, którym zadziwił osoby skupione wokół pamięci Marszałka. Album zawiera bowiem 110 - oryginalnych lub reprodukowanych - fotografii rodzinnych, z najmłodszych lat, z Belwederu, z patriotycznych uroczystości, i z pogrzebu wodza. Przekazany album był dla Macieja "spadkiem" po ojcu, bowiem miał on rodzinę "związaną z Belwederem" i przechował album, w którym znalazło się też zdjęcie Józefa Piłsudskiego z dedykacją dla Nurkiewiczów.
Po powrocie z gdyńskich uroczystości Maciej Downar Zapolski zaproszony został przez Roberta Furcę, dyrektora Szkoły Podstawowej Nr 11 im. Żołnierzy Armii Krajowej w Tarnowie, na lekcję historii zorganizowaną dla klas IV i V, związaną z datą 17 września 1939 r.
Na kanwie losów swojego ojca rotmistrza Nurkiewicza, Maciej Downar Zapolski mógł opowiedzieć bogatą historię wojennej i powojennej Polski, włącznie z działalnością konspiracyjną.
W 1939 r. Zdzisław Nurkiewicz - chluba ułanów z Nieświeża, rozpoczął swoją wojenną epopeję w 20 DP, Armii Modlin, Brygady Nowogródzkiej pod komendą gen. Władysława Andersa. Już 17 września, razem z 27. Pułkiem swojej Armii, podczas przemieszczania się w kierunku wschodnim doświadczył rozbrojenia przez wojska sowieckie i powrócił do Nieświeża. Powrót ten zakończył się dla chorążego Zdzisława Nurkiewicza aresztowaniem przez Sowietów i omalże nie wywózką do Katynia. Udało mu się jednak zbiec. Za to jednak jego rodzina została wywieziona na Sybir.
W październiku 1939 r., został ranny w głowę i z częścią rannych żołnierzy wysłany na leczenie do centralnej Polski. W szpitalu na terenie Włodzimierzowa włączył się w nurt akowskiej walki konspiracyjnej, organizując na Kielecczyźnie zalążek konspiracji. Razem z Janem Włodarkiewiczem ps. "Damian" i rotmistrzem Witoldem Pileckim, założyli pierwszą konspiracyjną organizację - Tajną Armię Polski "Jastrzębie Września". Zasłużył już wówczas na Krzyż Virtuti Militari.
W okresie tym w lasach Kielecczyzny walczył jeszcze major Hubal.
Kiedy w 1941 r. Niemcy wkroczyli na kresy, nieświeski ułan ponownie wrócił do swojego "gniazda", by organizować konspirację - "Strążnicę". Niestety po tzw. wsypie mińskiej schronienie znalazł w Puszczy Nalibockiej. Współorganizował tam powstanie iwienieckie (w miejscowości Iwieniec), które było spektakularnym sukcesem kresowego zgrupowania "Stołpeckiego", bowiem po kilkunastogodzinnej walce zdołano rozbroić, stacjonujący tam, niemiecki garnizon.
Zgrupowanie niepokornego ułana latem 1944 r. przeszło z Puszczy Nalibockiej pod Warszawę, do Puszczy Kampinoskiej. Brawurowym marszem, w biały dzień, zgrupowanie Stołpecko-Nalibockie, spiesząc na pomoc powstańcom, przedostało się w kolumnie marszowej na drugi brzeg Wisły, najbliższym od północy Warszawy mostem, bardzo mocno strzeżonym przez niemieckie wojsko. Puszcza Kampinoska stała się nowym domem kresowych partyzantów, dla których w leśnych oddziałach kapelanem był ks. prof. kpt. Stefan Wyszyński, późniejszy Prymas Tysiąclecia.
Ułani rotmistrza Nieczaja byli jedyną kawalerią, która walczyła na koniach w powstaniu warszawskim.
- Ojciec mój, ten dzielny, bohaterski Polak otrzymuje "podziękowanie" z rąk komunistycznej Polski - karę śmierci - orzeczoną 17 września w 1959 r., po 12-dniowym procesie zielonogórskim - mówił Maciej Dowanar Zapolski. - Ostatecznie spędził on dziesięć i pół roku w najcięższych PRL-owskich więzieniach, z tego rok w celi śmierci.
Tej opowieści młodzież słuchała z zapartym tchem i zapewne nie jest to ostatnie spotkanie ze spadkobiercą bohaterskiej, polskiej tak bliskiej nam przeszłości.
red. Anna Szopińska |